środa, 7 maja 2014

Rozdział 10 - Pain Everywhere

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się wkoło. Byłam w pokoju Justina. Chłopcy otoczyli mnie na łóżku. Podniosłam się i oprłam na łokciach.

- Co się stało? - Potarłam głowę, która nie wiarygodnie mnie bolała.
- O dzięki Ci Boże, obudziłaś się! JUSTIN CHODŹ TU SZYBKO!! - Chaz zawołał Justina.
- Co się stało? - Spytałam ponownie i zobaczyłam Justina wbiegającego do pokoju. Podszedł do mnie.
- Omg nareszcię! - Justin westchnął z ulgi, a ja wywróciłam oczami, ponieważ oni wciąż nie odpowiedzieli na moje pytanię.
- Czy ktoś może mi proszę łaskawie odpowiedzieć?! CO SIĘ STAŁO?!! - Zirytowałam się troszke, bo nie chciałam powtarzać się 4 razy.
- Po tym jak wstałaś z kanapy, poszłaś do góry i wtedy usłyszeliśmy głośny chałas. Szybko pobiegliśmy zobaczyć co to było, i to byłaś ty! Zemdlałaś kiedy wchodziłaś do góry i dosłownie zleciałaś ze schodów. - Christian wytłumaczył.
- Czy jakaś część ciała Cię boli? - Ryan mnie zapytał. Co za głupie pytanie.
- NIE, WŁAŚNIE SPADŁAM ZE SCHODÓW I CZUJĘ SIĘ PERFEKCYJNIE!  - Krzyknęłam sarkastycznie. Ryan spojrzał na podłogę czując się głupio.
- Głowa mnie cholernie boli. Reszta ciała też, ale głowa najbardziej. I nadal umieram z głodu. - Mówiąc ostatnie zdanie spojrzałam na Justina, bo to jego wina że tak jest.
- Dlaczego patrzysz na mnie?! - Justin spytał jakby nie był winny.
- To wszystko twoja wina! Jeśli kupiłbyś mi tą pizzę to wtedy nie zemdlałabym! - Powiedziałam nie będąc w stanie krzyczeć, ponieważ głowa bolała mnie jeszcze bardziej kiedy podnosiłam głos.
- Cóż, nie mogę teraz cofnąć czasu i kupić Ci tą pizzę, więc po prostu zapomnij o tym. - Justin nie był w stanie spojrzeć mi w oczy.
- Masz rację, nie możesz ale możesz mnie przeprosić. - Powiedziałam, a Justin westchnął głośno.
- Przepraszam. - Wymamrotał pod nosem prawie szepcząc.
- Słucham? - To nic, że usłyszałam ale spytałam jeszcze raz, żeby go wyprowadzić z równowagi.
- Przepraszam. - Powiedział troszkę głośniej.
- Nie słyszę co mówisz. - Miałam lekki uśmieszek na twarzy.
- POWIEDZIAŁAM PRZEPRASZAM, JEZZZU! - Powiedział zdenerwowanym tonem.
- Wiem, usłyszałam ze pierwszym razem. - Powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem.
- To dlaczego do cholery kazałaś mi powiedzieć to 3 pieprzone razy?! - Jego zdenerwowanie lekko opadało.
- Chciałam, żebyś przeprosił tak na prawdę. - Powiedziałam poważnym tonem.
- Na prawdę jest mi przykro. Obiecuję, że już więcej tego nie zrobię, ale..... tylko wtedy kiedy nie powiesz o tym mojej mamie. - Powiedział, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ohh.. nie powiem, ale teraz ty również jesteś mi coś dłużny.
- Ugh.. zgoda.
- Tak w ogóle to zamówiliśmy pizzę, ktora może tu być w kazdej chwili. - Chaz powiedział.
- Awww, zamówiliście dla mnie pizzę? - Uśmiechnęłam się słodko.
- Umm... no. Dzieci się obudziły i są głodne. - Christian odpowiedział, a ja zmarszczyłam brwi. Chłopcy zaczęli się śmiać.
- Tylko żartujemu. Jest twoja, ale dzieci się obudzily więc będziesz musiała sie z nimi podzielić. - Ryan powiedział, a ja skinęłam głową wstając z łóżka.
- Co ty robisz?! - Justin posadził mnie spowrotem.
- Dzieci sie obudzily, a ja jestem tu opiekunką, więc muszę się nimi zająć. - Próbowałam znów wstać, ale na marne bo Justin znów mnie posadził.
- Nie wstaniesz z łóżka dopóki nie zjesz. Ja zajmę się dziećmi. Z resztą oni są u siebie w pokoju i bawią sie swoimi zabawkami. Możesz się nimi zająć jak zjesz. - Justin powiedział.

Wow, czy to jest prawdziwy Justin? Zachowuje się bardzo miło, pomyślałam. Położyłam się i zamknęłam oczy myśląc o tym, że mogłabym się przyzwyczaić do tego nowego, miłego Justina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz