wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 16 - Hide and Seek

Zeszłyśmy na dół i byłyśmy bardzo zaskoczone, że chłopcy też tu byli. (Oczywiście to sarkazm).
- Cześć chłopcy. - Anna miło ich przywitała.
- Elo. - Odpowiedzieli w tym samym czasie.
- Gdzie są dzieci? - Justin spytał mnie.
- Śpią w swoim pokoju. - Odpowiedziałam, z Justin przytaknął głową.
- Chcecie dokończyć prawdę czy wyzwanie, w którą zaczęliśmy grać wczoraj? - Chaz spytał podekscytowany.
- Umm.. NIE! Nienawidzę tej gry! Zagrajmy w coś bardziej stosownego. - Zaproponowałam.
- Umm.. zagrajmy więc, w butelkę! - Ryan powiedział.
- W jaki sposób do cholery ta gra jest bardziej stosowna?! - Spytałam go szyderczo.
- Cóż, ja nie mogę wymyślić nic innego. No chyba, że chcecie zagrać w jakąś grę dla małych dzieci, jak w chowanego? - Ryan zapytał sarkastycznie.
- Zagrajmy w to! - Anna krzyknęła z podnieceniem.
- Co?! Nie będę grał w gry dla pięcioletnich dzieci! - Christian powiedział.
- Ohh no dajesz! Będzie śmiesznie! Kiedy ostatni raz się w to bawiłeś? Nie tęsknisz trochę za byciem dzieckiem i graniem w takie zabawy? - Dodałam popierając Anne.
- Wchodzę w to! - Justin krzyknął.
- Ja też! - Chaz powiedział.
- Mnie też wliczcie. -  Ryan dodał. Wszyscy spojrzeliśmy na Christiana w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Ugh.. zgoda. - Odpowiedział, a naszych twarzach pojawiły się wielkie uśmiechy.
- Kto liczy i jakie są zasady? - Justin spytał.
- Ja będę liczyła pierwsza. Osoba, którą znajdę pierwsza, liczy jako następna. Możecie się chować wszędzie oprócz pokoju dzieci... Ohh.. i nie można chować się na dworze, czyli ogródek odpada.
- Cholera! Chciałem się schować w chatce w ogrodzie! Teraz nie mogę! - Ryan tupnął nogą, a ja zachichotałam z jego dziecinnego zachowania.

Ustałam w kącie pokoju, odwróciłam się i zaczęłam liczyć.
- .... 97, 98, 99, 100! Gotowi czy nie, szukam! - Wyszłam z salonu w poszukiwaniu Anny i chłopców. Najpierw poszłam do kuchni. Było tu całkiem spokojnie, dopóki nie zauważyłam, że zasłony się ruszają. Podeszłam tam po cichu i odsłoniłam je. Zobaczyłam, że to Chaz i Christian.
- Znalazłam was! - Krzyknęłam.
- Mówiłem Ci, żebyś się nie ruszał! - Chaz powiedział z wyrzutami do Christiana.
- Mówiłem Ci, żebyś schował się gdzieś indziej! - Christian bronił się.
- Cokolwiek! To już nie ma znaczenia, bo znalazłam waszą dwójkę! - Wyszliśmy z kuchni.

Poszłam do góry, żeby znaleźć resztę, a chłopcy szli za mną. Otworzyłam drzwi od przebieralni na przedpokoju i zrobiłam krok do środka. Rozejrzałam się, ale nikogo nie widziałam.
- Znalazłem Justina! - Chaz wrzasnął i ciągnął Justina za rękę, próbując wyciągnąć go z pomiędzy rupieci.
- Idiota! Tylko Raheesa musi mnie szukać! Nie Ty! - Justin uderzył tył głowy Chaza.
- OWW! Nie musiałeś mnie uderzać! - Chaz pocierał swoją głowę.
- Okej. Teraz musimy znaleźć jeszcze Anne i Ryana. - Wyszłam z przebieralni.

Zamknęłam drzwi i zobaczyłam Anne na przeciwko siebie.
- Anna! Dlaczego się nie schowałaś?! - Byłam w szoku, ponieważ to był jej pomysł, żeby w to zagrać.
- Nie gram! - Anna powiedziała wkurzona.
- Dlaczego? Co się stało?! - Spytałam i w tym samy czasie Ryan wyszedł z pokoju Pattie.
- Chowałam się z nim w tym pokoju, kiedy on próbował mnie pocałować! - Anna krzyknęła.
- STARY!! - Trójka chłopców wrzasnęła.
- NO CO?! NIE MOGŁEM SIĘ POWSTRZYMAĆ! - Ryan uniósł ręce w górę.
OMG, wiedziałam, że coś takiego się stanie! 

____________________________________________________________

Od dziś będę się starała dodawać dwa rozdziały dziennie. :) 
Jeśli znajdę dziś jeszcze chwilkę to dodam drugi rozdział. 
ILY 
♥♥♥

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 15 - Anna

Po 15 minutach, Anna nareszcie dotarła na miejsce. Otworzyłam drzwi i przywitałam ją miażdżącym płuca uściskiem.
- Anna! Tak bardzo za Tobą tęskniłam! - Wciąż ją przytulałam.
- OMG! Ten czas bez Ciebie był jak wieczność! - Odsunęłyśmy się od siebie i w tym czasie ktoś nam przeszkodził.
- Ahem! - Spojrzałam i zobaczyłam, że to chłopcy.
- Jak nieuprzejmie z twojej strony Raheesa!  Nie przedstawisz nas tej niezłej dupie? - Ryan przyglądał się tyłkowi Anny. Dziewczyna odpowiedziała mu szybkim uderzeniem w głowę.
- HEJ! Mam chłopaka! - Anna powiedziała, pozostawiając mnie w szoku, bo do teraz myślałam, że jest sama.
- Raheesa powiedziała nam, że jesteś singielką! - Justin próbował wybronić siebie i kolegów.
- To dlatego, że nie zdążyłam jej jeszcze o tym powiedzieć! - Anna powiedziała jakby to była najbardziej rzeczywista rzecz na na świecie.
- OMG! KTO!? CO!? GDZIE!? KIEDY I JAK!? - Spytałam nadal będąc w dużym szoku.
- Opowiem ci wszytko po tym jak przedstawisz mi tych dżentelmenów. - Rozbawiło mnie określenie, którego użyła, bo tym chłopcom daleko do bycia dżentelmenami.
- Miałaś na myśli świni. - Anna zachichotała a chłopcy mieli obrażony wyraz twarzy.
- To jest Justin, Chaz, Ryan i Christian. - Wskazałam po kolei na każdego z nich.
- Miło mi was poznać. - Dziewczyna uśmiechnęła się, a chłopcy tylko przytaknęli.
- Będziemy na górze obserwować dzieci. Jeżeli będziecie nas potrzebować to zawołajcie nas. - Weszłyśmy na górę.

Weszłyśmy do pokoju, a dzieci dalej bawiły się swoimi zabawkami.
- Cześć, poznajcie moją przyjaciółkę Anne. - Powiedziałam do dzieci, a ona zaczęli ładnie się przedstawiać.
- Jestem Jaxon, miło mi Cię poznać! - Chłopczyk powiedział z najsłodszym wyrazem twarzy dziecka.
- Mam na imię Jazmyn. Czy jesteś tak niesamowita jak Raheesa? - Jazmyn spytała, a ja zachichotałam.
- Jestem lepsza niż Rahessa! - Anna odpowiedziała żartobliwie. Jazmyn zachichotała swoim cudownym głosikiem i wróciła do zabawy.

Ja i Anna usiadłyśmy i ona zaczęła mi wszystko tłumaczyć.
- Więc, kto jest tym szczęśliwcem?! - Anna zachichotała.
- Zach, wreszcie zaprosił mnie na randkę! - Odpowiedziała.
- Awww, wyglądacie tak słodko razem! - Później zaczęłyśmy ogólnie rozmawiać o życiu i ja odpowiedziałam Annie o tym co stało się wczoraj, a ona zaczęła się śmiać.
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. To, że zemdlałam nie powinno Cię bawić! - Udawałam obrażoną.
- Przepraszam.. to.. jest.. po prostu.. za.. śmieszne! - Anna nie była w stanie poprawnie mówić, bo śmiała się bardzo mocno. Spojrzałam na zegarek i była już 11, co oznaczało, że to czas na drzemkę dla dzieci.
- Dzieci już czas na waszą drzemkę. - W tej chwili dzieci popędziły do łóżek, ponieważ byli wykończeni. Z Anna, zeszłyśmy na dół, żeby nie obudzić dzieciaków.

___________________________________________________________

Co sądzicie o tym rozdziale? 
Co wy na to, żebym dodała dziś jeszcze jeden rozdział? Piszcie co o tym myślicie. :) 
Przypominam, że jeśli chcecie być informowani o nowym rozdziale to mogę was o tym powiadamiać na twitterze. Tylko musicie do mnie napisać czy chcecie. ;)) 
♥♥♥

Mój twitter - @KarinaDmowska ;))  

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 14 - Cleaning

*Po śniadaniu*
W końcu udało mi się zrobić naleśniki. Nawet Justin z kolegami trochę mi pomogli! Siedzieliśmy wszyscy razem przy stole. Żadne z nas nie było zdolne, żeby się poruszyć, ponieważ byliśmy pełni. 
- Chyba zaraz wybuchnę! - Justin pocierał swój brzuch. 
- Mogłeś nie jeść 8 naleśników! - Chaz zakpił, a ja otworzyłam szeroko oczy, bo nie mogłam uwierzyć, że on tyle zjadł. 
- Zjadłeś 8 naleśników, ty świnio! - Powiedziałam i spojrzałam na resztę chłopców. - Ile naleśników wy zjedliście? - Spytałam bojąc się odpowiedzi. 
- 8 - Ryan odpowiedział. 
- 8 - Christian powiedział. 
- 7. Nie jestem świnią jak oni! - Chaz dodał.
- Tylko dlatego, że zjadłeś jednego mniej naleśnika nie sprawi, że nie będziesz taką świnią jak oni. - Powiedziałam do Chaza, a reszta chłopców zaśmiała się. Wtedy wszyscy wstali, ale ja ich zatrzymałam. 
- Umm.. poczekajcie. Które z was będzie myło naczynia a kto będzie je wycierał? - Spytałam. Ja nie będę robiła niczego, ponieważ ja gotowałam. 
- Rahessa może pozmywać, a Justin powycierać naczynia. - Ryan powiedział dokuczliwie. 
- Okej, zgaduję że Justin będzie wycierał naczynia, ale nie ma mowy żebym to ja zmywała! Ja gotowałam! Nie będę robiła niczego więcej! - Zanim zdążyli odpowiedzieć cokolwiek, ja opuściłam pomieszczenie.- Wrócę za 15 minut i jeśli nie zastanę tego miejsca w nieskazitelnym stanie Justin, powiem twojej WSZYSTKO twojej mamie! - Dodałam wychodząc z kuchni. 
- Nie zrobisz tego! - Justin zmrużył swoje oczy. 
- To spróbuj. - Powiedziałam w poważny sposób i ujrzałam jak strach rysuję się na twarzy Justina. Chłopak od razu podbiegł do naczyń i zaczął zmywać. 

W tym samym czasie poszłam sprawdzić co robią dzieci. Weszłam do ich pokoju i zobaczyłam, że grzecznie bawią się zabawkami. Usiadłam na pufie w kacie pokoju, wyciągnęłam moją komórkę z kieszeni i zobaczyłam, że dostałam sms'a od mojej BFF, Anny. 

Hej, chcesz iść dziś na zakupy? 
Odpisałam: 
Sorry, nie mogę. Zajmuję się dziećmi. 
Po kilku minutach dostałam odpowiedź: 
Mogę Ci pomóc jeśli chcesz! 

Pokochałam ten pomysł, ale musiałam się spytać czy mogę kogoś zaprosić. Zeszłam na dół i zobaczyłam chłopców w salonie. Spojrzeli na Ciebie. 
- Skończyliśmy sprzątać! - Justin powiedział z ulgą, a ja przytaknęłam głową. 
- Zastanawiałam się czy moja przyjaciółka Anna mogła by przyjść? Nie będzie wam sprawiała problemów i dodatkowo będzie mogła pomóc mi z dziećmi. - Spytałam najmilszym tonem jakim potrafiłam. 
- Czy ona jest gorąca? - Justin spytał. 
- Mówisz poważnie?! - Spojrzałam nie niego unosząc brwi
- Jestem śmiertelnie poważny. Masz jej zdjęcie czy coś? - Spytał mnie, a ja wywróciłam oczami. Włączyłam jej zdjęcie, po czym podałam telefon Justinowi, żeby mógł się jej przyjrzeć. Justin przeskanował zdjęcie oczami i po chwili oddał mi komórkę. 
- Więc? - Spytałam. 
- Nie jest bardziej gorąca od Ciebie, ale jest ujdzie, więc może przyjść. - Odpowiedział, a ja odwdzięczyłam się uśmiechem. 
Dziękuję. - Uśmiechnęłam się jeszcze raz. 
- Nie ma problemu. - Odwzajemnił uśmiech. 

Wysłałam Annie sms'a, w którym napisałam, że może przyjść i adres. 
- Ohh.. jeszcze jedna rzecz. - Powiedziałam do nich, a oni spojrzeli na mnie. - Nie podrywajcie Anny! 
- Dlaczego? Ma chłopaka? - Ryan spytał. 
- Nie, jest singielką. - Odpowiedziałam. 
- Więc nie możemy niczego obiecać. - Christian oznajmił.  
- Ehh.. Ci chłopcy! Boże proszę pomóż mi! - Wyszłam z pokoju i westchnęłam. 

____________________________________________________________

Tak jak obiecałam, dzisiaj dodałam kolejny rozdział. 
Dziękuję bardzo za pozytywne opinie. One motywują mnie do dalszego działania. :) 
Mam nadzieję, że ten rozdział również się Wam spodoba. ;* 
Mam prośbę, abyście powiedzieli swoim znajomym o moim blogu. Byłabym bardzo wdzięczna. ♥
Kolejny rozdział jutro! 
ILY 
♥♥♥

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 13 - Breakfast

- Raheesa wstawaj! - Ten dupek Justin krzyknął szturchając mnie.
Dlaczego on mnie budzi?! 
- COO?! - Wyskoczyłam z łóżka. Spojrzałam na siebie, że przecież mam na sobie koszulkę i bokserki Justina. - AHH! WEŹ WYJDŹ! - Wykrzyczałam stanowczo, a Justin nie zrobił nic poza zaśmianiem się. Widząc jego reakcje, chwyciłam w rękę kołdrę i owinęłam nią swoje ciało. - Co tu robisz?! - Powiedziałam wkurzona.
- Uspokój się, wszyscy się obudzili i umierają z głodu, a ty spałaś, więc postanowiłem Cię obudzić. Cholera, dziewczyno jeśli chcesz możesz iść jeszcze spać. - Justin zmierzył mnie od głowy po palce od stóp. - Skończyły nam się płatki, a ty nie musisz zakrywać tego seksownego ciała. Dałem Ci wczoraj te ubrania, bo chciałem ujrzeć trochę więcej twojego gorącego ciała! - Justin oblizał swoje usta, co było najseksowniejszym gównem na świecie.
- Ale z Ciebie kłamca! Powiedziałeś, że to są jedyne ubrania, które możesz mi pożyczyć! - Spoliczkowałam go.
- Oww.. naprawdę? Nie mogę uwierzyć, że na to poleciałaś! - Uśmiechnął się głupawo, a ja wywróciłam na niego oczami.
- Okej, cokolwiek. Wyjdź, a ja będę na dole za 5 minut. - Wskazałam na drzwi.
- Nie, nie trzeba. Zostanę tutaj. Nie zwracaj na mnie uwagi, a ja posiedzę tu cichutko i popatrzę jak się przebierasz. - Puścił mi oczko.
- Ummm... NIE! A teraz wyjdź zboczeńcu! - Wypchnęłam go za drzwi. Zamknęłam drzwi na kluczyk na wszelki wypadek gdyby on albo jeden z jego zboczonych kolegów próbował tu wejść. Poszłam do łazienki i zrobiłam tam co zwykle, po czym przebrałam się z powrotem w moją sukienkę. Otworzyłam drzwi i zeszłam na dół.

- RAHESSA! - Dzieci wykrzyczały przytulając się do mnie mocno.
- Dobrze spałaś? - Jazmyn spytała odsuwając się ode mnie lekko.
- Spało mi się w porządku... ale rano zostałam obudzona przez coś super denerwującego. - Wymawiając te słowa, spojrzałam na Justin, a on uniósł ręce w górę jakby w oznace poddania się.
- No co?! Byliśmy głodni! Gdybym Cię nie obudził, umarlibyśmy z głodu! - Justin oznajmił.

Podeszłam do blatu.
- Więc na co macie ochotę? - Spytałam dzieci.
- Omlet! - Każdy z chłopców krzyknął, a ja wywróciłam oczami, bo nawet nie mówiłam do nich.
- Pytałam się dzieciaków. - Odpowiedziałam im, a oni spojrzeli na mnie obrażonym wzrokiem.
- Więc nie zrobisz nam jedzenia?! - Chaz spytał robiąc minę szczeniaczka.
- Wy również nie daliście mi wczoraj jedzenia. - Przypomniałam im.
- Umm.. daliśmy Ci!! - Ryan próbował bronić siebie i resztę chłopców.
- Yeah masz rację. Ale to było po tym jak ZEMDLAŁAM! - Krzyknęłam.
- Wciąż się liczy! - Christian dodał.
- Zgoda. Zrobię wam jedzenie, ale ugotuję to co dzieci będą chciały. - Westchnęli i zgodzili się. Odwróciłam się do dzieci.
- Więc skarby, co wasz dwójka chce na śniadanie? - Uśmiechnęłam się do nich słodko. Dzieci spojrzały na siebie i wykrzyczały w tym samym momencie.
- NALEŚNIKI!! - Krzyknęły tak głośno, że myślałam, że ogłuchnę. Przytaknęłam i zabrałam się za przygotowywanie ciasta do naleśników, które będzie trudnym zadaniem, ponieważ nie wiem gdzie cokolwiek znajdę w tej kuchni.

___________________________________________________________

Rozdział 13 za nami. ;)) 
Co o nim sądzicie? 
Czekam na wasze komentarze. :) 
♥♥♥  

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 12 - Bed Time

Bawiłam się z dziećmi ich zabawkami. Jazmyn bawiła się swoją lalką Barbie, a Jaxon figurką zółwia Ninja. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że była już 10:30, a dzieci powinny być w łóżkach godzinę temu.
- Ups! - Krzyknęłam.
- Coś nie tak? - Maluchy zapytały w tym samym momencie.
- Powinniście już dawno spać. Dalej dzieciaki, czas do łóżek. - Odkładałam zabawki na miejsce.
- Ohh Raheesa..! Pozwól nam zostać jeszcze 5 minut. Plosieee! - Jaxon zrobił minę zbitego szczeniaczka, która była najsłodszą rzeczą na ziemi. Mogłam stwierdzić, że swoją słodkość odziedziczył po starszym bracie.
- Przepraszam, ale jeśli wasza mama by się o tym dowiedziała nie mogłabym was więcej pilnować. - W tym momencie dzieci pobiegły do swoich pokoi.
- Okej, okej. Jesteśmy już w łóżkach. Nie chcemy, żebyś od nasz odeszła. Jesteś najlepszą opiekunką jaką KIEDYKOLWIEK mieliśmy. - Jazmyn celowo podkreśliła słowo 'kiedykolwiek', a ja przykryłam ich, zapaliłam ich nocną lampkę, zamknęłam drzwi i wyszłam.

Zeszłam na dól i znów zobaczyłam chłopców. - Dzieci są w łóżkach. - Oznajmiłam Justinowi, a on uniósł jedną brew.
- Nie powinni być w łóżkach godzinę temu? - Justin uśmiechnął się głupio. Zorientowałam się, że zostałam przyłapana!
- Straciłam poczucie czasu. - Zaczęłam mówić prawdę. Justin tylko przytaknął, bo nie był zadowolony z mojej odpowiedzi. Zignorowałam go. - Gdzie będę spała? - Spytałam miło mając nadzieję, że odpowie, że na kanapie.
- Obok mnie. - Justin puścił mi oczko, a ja wywróciłam oczami.
- Często wywracasz oczami. - Chaz skomentował.
- To dlatego, że wy często mnie wkurzacie. - Byłam już poddenerwowana. - Gdzie będę spała?! I oczekuje prawdziwej odpowiedzi. - Spytałam poważnie.
- Będziesz spała w łóżku mojej mamy. Zmieniła rano dla Ciebie pościel. - Przytaknęłam na jego odpowiedź, ale przypomniałam sobie o jeszcze jednej sprawie.
- A w czym będę spała? Nie mogę spać w tej sukience.
- Cóż, nie możesz ubrać ubrań mojej mamy, bo będą na Ciebie za duże. Więc, dam Ci jakieś moje ubrania.
- Eww.. nie! Nie będę nosiła twoich brudnych ubrań. - Powiedziałam z obrzydzonym wyrazem twarzy.
- Cóż księżniczko, musisz ubrać moje ubrania. Chyba, że wciśniesz swój duży tyłek w ubrania Jazmyn. Zresztą, moje ubrania są czyste... mama dopiero co mi je wyprała. - Zauważyłam, że kiedy Justin mówił o moim tyłku to patrzył na niego.
- Zgoda! Ale tylko dlatego, że nie mam żadnego innego wyboru. - Odpuściłam i  ziewnęłam głośno.
- Powinnaś iść już spać, takie małe dziewczynki jak ty nie powinny nie spać o tak  późnej godzinie. - Ryan powiedział.
- Mogę już  dostać te ubrania?! - Justin skinął głową i wstał z kanapy.

Weszliśmy do góry po schodach i poszliśmy prosto do pokoju Justina. Justin podszedł do swojej szafy i wyciągnął z niej jakieś ubrania, po czym podał mi je. Rozłożyłam złożone ubrania i zobaczyłam, że dał mi dużą koszulkę i bokserki.
- Co to do cholery jest?! - Spytałam odnosząc się do bokserek.
- Koszulka i spodenki. - Uśmiechnął się i odpowiedział.
- Nie urodziłam się wczoraj Justin! Wiem, że to są bokserki a nie spodenki! - Wskazałam na bokserki.
- Mam tylko to. Chyba, że chcesz moje brudne spodenki. - Odpowiedział.
- Ugh... zgoda! - Wyszłam z pokoju, ale zanim weszłam do pokoju Pattie, Justin złapał mnie za ramię.
- Dobranoc. - Powiedział.
- Dobranoc Justin. - Odpowiedziałam i nagle Justin cmoknął mnie w policzek. Zaniemówiłam, z on odszedł. Weszłam do pokoju Pattie i zamknęłam drzwi. Przebrałam się w ubrania Justina i położyłam się w łóżku. Byłam tak zmęczona, że po tym jak zamknęłam oczy od razu zasnęłam.

_________________________________________________________

Wiem, że bardzo dawno nic dodawałam, za co bardzo przepraszam, ale miałam bardzo dużo nauki w szkole i nie mogłam znaleźć chwili, żeby dodać rozdział. Teraz mam już wakacje i będę się starała dodawać nowe wpisy regularnie. 
Btw, jak podoba wam się opowiadanie? Nie dostałam jeszcze żadnych opinii, na których bardzo mi zależy. :( 


środa, 14 maja 2014

Rozdział 11 - Finally, food in my mouth!

Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Pizza dojechała! Pójdę ją odebrać! - Justin wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Po kilku minutach Justin wrócił z pizzą i dziećmi.
- Jak się czujesz? - Jazmyn spytała mnie, a ja słodko się do niej uśmiechnełam.
- Czuję się już lepiej. Dziękuję, że spytałaś kochanie. - Poklepałam puste miejsce na łóżku wskazując dzieciom, że mają tu usiąść.
- Okej, więc macie 12 kawałków pizzy. Dzieci dostaną po jednym, a ty Raheesa dostaniesz 10. - Chaz wręczył mi pudełko z pizzą.
- Oszalałeś?! Ledwo zjadam 2 kawałki i maluchy również potrzebują jedzenia. - Wyciągnęłam kawałek pizzy z pudełka.
- Zgoda, więc jedz dopóki się nie najesz. - Chaz powiedział.
- Nie chcemy, żebyś znów nam zemdlała. - Christian dodał.

Po zjedzeniu trzech kawałków pizzy czułam się pełna, więc wstałam z łóżka.
- Chyba zaraz pęknę! Jestem już najedzona, więc wrócę do opieki nad dziećmi. - Chłopcy przytaknęli mi w zgodzie. Kiedy wychodziłam z pokoju, zadzwonił telefon Justina. Chłopak odebrał.
- Halo? - Spytał. - Oh.. Hej mamo. - Justin powiedział.  - Okej, przekażę jej. - Rozłączył się.
- Co się stało? - Spytałam.
- Moja mama poprosiła czy nie mogłabyś zostać na noc i zaopiekować się maluchami. Mama musi zostać dziś dłużej w pracy. - Wytłumaczył mi, a ja zaczęłam się nad tym zastanawiać. - Nie martw się mama ci dopłaci. - Dodał, a ja wywróciłam oczami.
- Nie myślałam o pieniądzach, ale.. pewnie, zostanę. - Odpowiedziałam.
- JEEEJ!...Urządzimy sobię nocną imprezę! - Ryan powiedział podskakując jak mała dziewczynka.
- O NIE! Proszę nie mówcie mi, że wy też zostajecie na noc! - Powiedziałam nie chcąc, żeby to była prawda. Chłopcy pokiwali głowami z głupimi uśmiechami na twarzach, a ja wywróciłam oczami. Wyszłam z pokoju i dołączyłam do dzieci, które bawiły się w swoim pokoju.
- Co robicie? - Szłam w stronę dzieci.
- Robimy dla Ciebie kartkę "Wracaj szybko do zdrowia" - Jaxon odpowiedział.
- Awww! Dziękuję kochani, ale na prawdę czuję się już dużo lepiej. -  Przytuliłam ich oboje, a oni wręczyli mi kartkę. Spojrzałam na nią. Była cała w serduszkach i w słowach "Wracaj do zdrowia!" Przytuliłam ich znów. Dzieci wzięły kilka swoich zabawek i zbiegli na dół, a ja poszłam za nimi.

środa, 7 maja 2014

Rozdział 10 - Pain Everywhere

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się wkoło. Byłam w pokoju Justina. Chłopcy otoczyli mnie na łóżku. Podniosłam się i oprłam na łokciach.

- Co się stało? - Potarłam głowę, która nie wiarygodnie mnie bolała.
- O dzięki Ci Boże, obudziłaś się! JUSTIN CHODŹ TU SZYBKO!! - Chaz zawołał Justina.
- Co się stało? - Spytałam ponownie i zobaczyłam Justina wbiegającego do pokoju. Podszedł do mnie.
- Omg nareszcię! - Justin westchnął z ulgi, a ja wywróciłam oczami, ponieważ oni wciąż nie odpowiedzieli na moje pytanię.
- Czy ktoś może mi proszę łaskawie odpowiedzieć?! CO SIĘ STAŁO?!! - Zirytowałam się troszke, bo nie chciałam powtarzać się 4 razy.
- Po tym jak wstałaś z kanapy, poszłaś do góry i wtedy usłyszeliśmy głośny chałas. Szybko pobiegliśmy zobaczyć co to było, i to byłaś ty! Zemdlałaś kiedy wchodziłaś do góry i dosłownie zleciałaś ze schodów. - Christian wytłumaczył.
- Czy jakaś część ciała Cię boli? - Ryan mnie zapytał. Co za głupie pytanie.
- NIE, WŁAŚNIE SPADŁAM ZE SCHODÓW I CZUJĘ SIĘ PERFEKCYJNIE!  - Krzyknęłam sarkastycznie. Ryan spojrzał na podłogę czując się głupio.
- Głowa mnie cholernie boli. Reszta ciała też, ale głowa najbardziej. I nadal umieram z głodu. - Mówiąc ostatnie zdanie spojrzałam na Justina, bo to jego wina że tak jest.
- Dlaczego patrzysz na mnie?! - Justin spytał jakby nie był winny.
- To wszystko twoja wina! Jeśli kupiłbyś mi tą pizzę to wtedy nie zemdlałabym! - Powiedziałam nie będąc w stanie krzyczeć, ponieważ głowa bolała mnie jeszcze bardziej kiedy podnosiłam głos.
- Cóż, nie mogę teraz cofnąć czasu i kupić Ci tą pizzę, więc po prostu zapomnij o tym. - Justin nie był w stanie spojrzeć mi w oczy.
- Masz rację, nie możesz ale możesz mnie przeprosić. - Powiedziałam, a Justin westchnął głośno.
- Przepraszam. - Wymamrotał pod nosem prawie szepcząc.
- Słucham? - To nic, że usłyszałam ale spytałam jeszcze raz, żeby go wyprowadzić z równowagi.
- Przepraszam. - Powiedział troszkę głośniej.
- Nie słyszę co mówisz. - Miałam lekki uśmieszek na twarzy.
- POWIEDZIAŁAM PRZEPRASZAM, JEZZZU! - Powiedział zdenerwowanym tonem.
- Wiem, usłyszałam ze pierwszym razem. - Powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem.
- To dlaczego do cholery kazałaś mi powiedzieć to 3 pieprzone razy?! - Jego zdenerwowanie lekko opadało.
- Chciałam, żebyś przeprosił tak na prawdę. - Powiedziałam poważnym tonem.
- Na prawdę jest mi przykro. Obiecuję, że już więcej tego nie zrobię, ale..... tylko wtedy kiedy nie powiesz o tym mojej mamie. - Powiedział, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ohh.. nie powiem, ale teraz ty również jesteś mi coś dłużny.
- Ugh.. zgoda.
- Tak w ogóle to zamówiliśmy pizzę, ktora może tu być w kazdej chwili. - Chaz powiedział.
- Awww, zamówiliście dla mnie pizzę? - Uśmiechnęłam się słodko.
- Umm... no. Dzieci się obudziły i są głodne. - Christian odpowiedział, a ja zmarszczyłam brwi. Chłopcy zaczęli się śmiać.
- Tylko żartujemu. Jest twoja, ale dzieci się obudzily więc będziesz musiała sie z nimi podzielić. - Ryan powiedział, a ja skinęłam głową wstając z łóżka.
- Co ty robisz?! - Justin posadził mnie spowrotem.
- Dzieci sie obudzily, a ja jestem tu opiekunką, więc muszę się nimi zająć. - Próbowałam znów wstać, ale na marne bo Justin znów mnie posadził.
- Nie wstaniesz z łóżka dopóki nie zjesz. Ja zajmę się dziećmi. Z resztą oni są u siebie w pokoju i bawią sie swoimi zabawkami. Możesz się nimi zająć jak zjesz. - Justin powiedział.

Wow, czy to jest prawdziwy Justin? Zachowuje się bardzo miło, pomyślałam. Położyłam się i zamknęłam oczy myśląc o tym, że mogłabym się przyzwyczaić do tego nowego, miłego Justina.

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 9 - I need food!

- Teraz ty pytasz. - Ryan powiedział do Justina.
- Okej Ryan, prawda czy wyz... - Dzwonek do drzwi przeszkodził Justinowi. - Pizza już jest! To było szybkie! - Justin powiedział wstając i kierując się w stronę drzwi.
- Świetnie! - Powiedziałam sarkastycznie i usiadłam na kanapę, tak samo jak reszta chłopców. Chwilę później Justin wszedł do sypialni trzymając w rękach pudełko z pizzą. Postawił ją na stole i otworzył pudełko, po czym chłopcy zaczeli pożerać kawałek za kawałkiem jak dzikie zwierzęta. Ja ich tylko obserwowałam jak jedli, nawet nie mlaskali co zrobiło na mnię wrażenię.

- Nie będziesz jadła? - Justin spytał mnie z buzią pełną jedzenia. Wywróciłam na niego oczami.
- Przecież mówiłam Ci, że nie nawidzę dodatków! - Powiedziałam to jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Zdjemij pepperoni. - Chaz powiedział wpychając sobię cały kawałek pizzy do ust.
- Wiadomość dnia debile! Nawet jak zdejmę pepperoni to nadal będę czuła ten smak na pizzy. - Byłam lekko oburzona, ale oni nawet nie zareagowali tylko dalej napychali się tą pizzą!

Po jakiś 10 minutach, chłopcy zjedli całą pizzę, która byłą ogromna.
- Jesteście jak ŚWINIE! Zjedliście tą pizzę szybciej niż zajeło im to na przywiezienie jej tu! - Celowo podkreśliłam słowo 'świnie'. Oni spojrzeli na każdego z siebie po koleji i zaczeli chichotać.
- To jest nic. Już nie raz zjedliśmy dwie pizze. - Chaz powiedział jakby to nie było nic wielkiego. Zrobiłam wielkie oczy.
- Więc jak udaje wam się pozostać w formie?! - Spytałam z ciekawości.
- Chodzimy na siłownię 2 lub 3 razy w tygodniu. - Chaz odpowedział a w moim brzuchu zaburczało GŁOŚNO.
- WOW! Na prawdę powinnaś coś zjeść. - Ryan powiedział to jakby to nie było już oczywiste.
- Zjadłabym jeśli miałabym JEDZIENIĘ! Lodówka jest pósta a ja nie mam ani grosza. - Stwierdziłam bezradnie.
- Ups? No rzeczywiście jest do bani dla Ciebię. - Justin wystawił język a ja uderzyłam go o tył jego głowy.
- Auu.. - Justin potarł tył swojej głowy.
- To właśnie się dostaje za bycie kretynem! I co ja mam teraz zjeść?! - Skrzyżowałam ramiona na mojej piersi czekając na dobrą odpowiedź.
- Nie wiem, jesteś bystra więc sama znajdź spośob, żeby się nakarmić. - Justin odpowiedział, po czym westchnęłam i położyłam się na kanapię, bo czułam lekkie zawroty głowy.
- Justin, kręci mi się w głowię. Mój żołądek jest pusty. Proszę, znajdź mi coś do jedzenia. Możesz po prostu zamówić dla mnie pizzę, a ja oddam Ci pieniądze później? - Zaczełam go już błagać.
- Nie nabiorę się na twoje sztuczki! Kupię Ci pizzę a ty nie oddasz mi później pieniędzy! Przykro mi ale jestem za mądry dla Ciebię! - Justin powiedział z głupim uśmiechem na jego twarzy.
- Nie Justin, przyrzekam że nie kłamię! Czuję się źle, proszę... Przysiegam, że oddam Ci te pieniądze. - Błagałam go bardziej, ale on potrząsnął głową na nie. Wywróciłam oczami i powoli wstałam z kanapy, bo kiedy poruszałam się szybciej, kręciło mi się jeszcze bardziej. Chciałam iść do łazienki, ale kiedy byłam w połowie schodów, poczułam bardzo mocne zawroty głowy i upadłam tocząc sie w dół schodów. Potem straciłam przytomność.

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 8 - Truth or Dare

Przez chwilę myślałam mocno, ale w końcu wybrałam.
- Wyzwanię!! - Powiedziałam do Chaza, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Wyzywam Cię do... zatańczenia dla mnie erotycznie! - Odpowiedział, a ja od razu się sprzeciwiłam.
- Obiecaliście mi, że nie będziecie mnie wykorzystywać! - Powiedziałam wkurzona.
- Nie wykorzystyjemy Cię! Wcześniej także dawałem takie wyzwania chłopcą. To jest normalne wyzwanie, króre zadaje mnóstwu ludzią, nic innego. - Chaz próbował mnie przekonać. Spojrzałam na chłopców. Ryan i Christian śmieli się jak szaleni. Rzuciłam okiem na Justina, który miał grymas na twarzy.

Westchnęłam wstając i podeszłam do Chaza.
- Siadaj na kanapę. Zażądałam. On posłusznie usiadł na kanapie i oparł się czekając na mój start. Powoli do niego podeszłam i najpierw usiadłam na jego kolanach. Zaczełam sie o niego pocierać i sądząc po jego twarzy, podobało mu się to. Obkreciłam się na nim, także byłam przodem do niego i moje nogi były po zewnętrznej stronie obu jego nóg. Właśnie miałam przystępować do mojego kolejnego ruchu kiedy czyjś głos mi przeszkodził.

- Wystarczy! - Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że Justin to powiedział. Skinęłam głową w zgodzie i zeszłam z Chaza.
- Ohh... daj spokój. Dopiero zaczynało robić się dobrze. - Chaz powiedział jak małe dziecko.
- Powiedziałem, że WYSTARCZY!! - Justin krzyknął wkurzony, po czym Chaz lekko się przestraszył i usiadł.
- Okej Justin! Prawda czy wyzwanię?! - Spytałam Justina, a on potarł swój podbródek myśląc.
- Prawda! - Powiedział podekscytowany. Wiedziałam dokładnie o co go spytać.
- Kiedy podszedłeś wtedy do Christiana co miałeś na myśli mówiąc " O czym mówiłem Ci wcześniej?"

Jego twarz spowarzniała a chłopcy spojrzeli na niego jakby chcieli powiedzieć "I co jej teraz powiesz?"
- Wyzwanie! - Justin zmienił swoją decyzję próbujac uniknąć odpowiedzi.
- Umm.. za późno. Wybrałeś już prawdę i musisz odpowiedzieć albo inaczej ja nie gram. Ja zatańczyłam dla Chaza pieprzony, erotyczny taniec a ty nie możesz odpowiedzieć na jedno, głupie pytanie?! - Justin westchnął i otworzył usta, żeby odpowiedzieć.
- Powiedziałem, żeby przestali Cię podrywać, bo nie chcę żebyś powiedziała mamie o wczoraj. - Spojrzał na podłogę i spowtorem na mnię. - Szczęśliwa? - Uśmiechnął się lekko, a ja odwzajemniłam uśmiech i skinęłam głową. Zaczeliśmy kontynuować naszą grę.
_______________________________________________________
No, więc Justin w końcu się przyznał o czym im powiedział. 
Teraz będę starała się dodawać rozdziąły codziennie. 
Powiedzcie mi w końcu co myślicie o moim tłumaczeniu i opowiadaniu, bo jeszcze nie dostałam żadnej opini, a bardzo na jakąś czekam. 

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 7 - Ordering pizza

Usiadłam na kanapie i wyciągnęłam mój telefon z kieszeni. Sprawdziłam po koleji Facebooka, Instagrama i Twittera. W tym momencie usłyszałam chłopców schodzących na dół. Modliłam się, żeby Bóg mi pomógł.
- Siemka Raheesa, postanowiliśmy że do Ciebie dołączymy. - Powiedział Christian.
- Dlaczego? Czyżby znudziło się już wam oglądanie waszych pornosów? - Uniosłam brwi.
- Skąd wiesz, że oglądaliśmy pornosy?! - Ryan zapytał.
- Jestem czarodziejką i nie mogę wam nie których rzeczy mówić! - Zażartowałam z nich.
- Nie no, ale na prawdę, skąd to wiedziałaś? - Christian umierał z nie pewności.
- Ostatnim razem kiedy przyszłam zająć się dziećmi, postanowiłam że zrobię sobię małą wycieczkę po domu. Kiedy weszłam do pokoju Justina, zobaczyłam laptopa i chciałam go użyć. Otworzyłam go i zobaczyłam, że jest tam właczona strona z porno, więc zgaduję że teraz też je oglądaliście. - Wyznałam.
- Wow, ale jesteś mądra! - Chaz przyznał.
- Dziękuję - powiedziałam uprzejmie.
- Ej, geniuszu jestem głodny. - Justin masował się po swoim brzuchu.
- Twoja mama zostawiła nam trochę pieniędzy. Macie ochotę na pizze? - Popatrzałam na każdego z nich a oni przytakneli głową.
- Ja zamiawiam zwykłą, okej? Nie lubię dodatków. - Wstałam z kanapy.
- Nie ma mowy! My chcemy z pepperoni! - Justin wykrzyczał jak pięcioletnie dziecko.
- Cóż, pieniądze które mamy starczą nam na jedną pizzę. Ja nie lubię dodatków, więc zamówimy zwykłą pizze. Jeśli chcecie pizzę z pepperoni to proszę bardzo, ale sami będziecie musieli za nią zapłacić. - Kiedy skączyłam mówić, zaczęłam biec w stronę kuchni, żeby zabrać pieniądze. Justin biegł tuż za mną. Wyprzedził mnie i chwycił pieniądze przede mną.
- Haha!! Ja mam pięniądze. - Justin potarł nimi po mojej twarzy. Przewróciłam oczami. Kiedy wrcaliśmy do salonu próbowałam wyrwać Justinowi pieniądze z ręki, ale nie udawało mi się to. Weszliśmy do salonu i wszystkie oczy były na nas.
- Kto wygrał! - Chaz spytał entuzjastycznie.
- Jak zawsze ja! - Justin uśmiechnął się łobuzersko, a ja usiadłam na kanapię obok Ryana.
- No weż Justin. Nawet nie jadłam dziś śniadania. - Próbowałam sprawić, żeby Justin poczuł się źle, ale nic z tego. Jego serce było chyba z kamienia!
- Ohh.. tak mi przykro, ale to nie ja kazałem Ci nie jeść śniadania. - Justin powiedział, a Chaz wstał żeby zamówić pizzę.
- Jesteście kretynami! - Powiedziałam z zniesmaczonym wyrazem twarzy.
- OMG Raheesa, dlaczego jesteś taka zła? Masz okres? - Christian spytał.
- Nie mogę uwierzyć, że mnie o to spytałeś! I nie, NIE mam okresu! Jesteś obrzydliwy! - Powiedziałam wkurzona.
- Ohh.. to dobrze co nie? Możemy się dziś zabawić. - Christian puścił mi oczko.
- CHRISTIAN!! - Justin wrzasnął lekko wkurzony.
-CO?! - Christin odpowiedział nie mając pojęcia o czym Justin mówi.
- O czym wam mówiłem jakieś pół godziny wcześniej? - Justin próbował przypomnieć chłopcą ich rozmowe. O czym on mówi? Pomyślałam.
- Justin o czym ty mówisz? - Spytałam go.
- O niczym, nie musisz martwić tym swojego małego tyłeczka. - Justin odpowiedział słodkim tonem.
- Nie! Serio, o czym?! - Uciążliwie próbowałam się dowiedzieć.
- Powiem Ci później. - Próbował zamknąć temat. Wtedy Ryan wszedł.
- Pizza powinna być tu za mniej niż 20 minut. - Ryan powiedział patrząc na swoją komórkę.
- Zagrajmy w grę dopóki pizza nie przyjedzie. - Chaz zaproponował podniecony, po czym wszyscy się zgodziliśmy i usiedliśmy na ziemi w kółku.
- Co to za gra? - Spytałam.
- Prawda czy wyzwanie. - Justin odpowiedział. To jest typowa gra, w którą chłopcy chcą grać kiedy jest z nimi tylko jedna dziewczyna.
- Nie ma mowy! Nie gram w prawdę czy wyzwanie z wami! - Wstałam i usiadłam na kanapię.
- Dlaczego?! - Powiedzieli na raz.
- Bo będziecie próbowali wykorzystać to, że jestem jedyną dziewczyną. - Zkrzyżowałam ramiona na mojej piersi.
- Nie, obieujemy, że nie będziemy. - Justin zrobił szczenięce oczka.
Kurde jak mam odmówić takim oczom? Pomyslałąm i usiadłam z powrotem na ziemi.
- No to świtnie, prawda czy wyzwanie Raheesa? - Chaz spytał.
Cudownie, mam przeczucię, że ta gra nie skończy się za dobrze.
________________________________________________________
No to 7 rozdział za nami. 
Przepraszam, że tak późno dodałam ten rozdział, ale ostatnio mam dość sporo nauki na głowie i nie mogłam znaleść chwili, żeby go napisać.
Mam nadzieję, że wam sie spodoba. 
ILY <3




środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 6 - Get your prev friends away from me

Justin nacisnął na klamkę i otworzył drzwi ukazując trzech nieziemsko gorących i przystojnych chłopaków. Przywitali się braterskim uściskiem i jeden z nich podszedł do mnie.

- Ej Justin! Nie wiedziałem, że zadzwoniłeś po striptizerkę. - Popatrzył na mnie a ja z wrażenia otworzyłam buzię. Jakim cudem do cholory wyglądam jak striptizerka?! Nawet nie noszę obcisłych ani dziwkarskich ubrań! Pomyślałam. Zanim zdążyłam otworzyć usta, żeby go spowyzywać, Justin mnie uprzedził.
- Ona nie jest striptizerką. Chłopaki poznajcie Raheese, opiekunkę dzieci. - Justin wskazał na mnie. 
- Ohh...opiekunka, rozumiem. - Jeden z przyjaciół Justina powiedział puszczając mi oczko. Ja tylko wywróciłam oczami, bo nie chciałam się z nim kłócić,  ponieważ pamiętałam o umowie, którą zawarłam z Justinem. Wtedy Justin przedstawił mi ich.

-Raheesa to jest Chaz, Ryan i Christian. - Wskazał po kolei na każdego z chłopaków.
- Okej, więc ja będę w salonie z dziećmi,  jeśli będziesz mnie potrzebował to zawołaj mnie.
- Ja Cię POTRZEBUJĘ. - Chaz oblizał usta i zmierzył wzrokiem moje ciało. Próbowałam być spokojna, ale ten koleś na prawdę działał mi na nerwy. Justin uderzył go w ramię i rzucił w niego wzrokiem, po czym spojrzał na mnie.
- Okej, zawołam Cię jeśli będziemy czegoś potrzebować. - Poszłam do salonu gdzie zobaczyłam Jazmyn i Jaxona, ktorzy zasneli na kanapie obok siebie. Nie miałam siły zanosić ich do góry, bo ręce bolały mnie do teraz od ostatniego razu, więc postanowiłam, że poproszę o to Justina. Poszłam na górę i zapukałam do jego drzwi.

-Wejdź! - Otworzyłam drzwi i zobaczyłam czterech chłopców wpatrzonych w ekran laptopa. Nie chciałam nawet pytać co oglądają przez ostatnią przygodę z laptopem Justina.
- Justin mógłbyś zanieść dzieci do łóżek? Zasneli na dole, na kanapie. - Grzecznie spytałam i zanim Justin odpowiedział Ryan wstał.
- Ja to zrobię! - Ryan krzyknął podeksctytowanym tonem.
- Dobra, ale pamiętaj o czym rozmawialiśmy Ryan. - Justin spojrzał na niego głębokim spojrzeniem pełnym wściekłości.  O czym on mówiPomyślałam. 
- Spoko bro, spokojnie zrozumiałem. - Ryan powiedział i poszedł za mną wychodząc z pokoju.

Kiedy schodzilśmy po schdach, Ryan szedł za mną,  a ja czułam jego wzrok wędrujący po moim ciele, od stóp do głowy. 
- Więc Raheesa, co taka gorąca dziewczyna jak ty tu robi jako opiekunka?
- Chciałam zarobić troche pieniędzy.  - Próbowałam uniknąć jego pytań poprzez krótkie odpowiedzi. 

Ryan podniósł dwójkę dzieci na raz, co było imponujące. Zaniósł ich do łóżek a ja owinęłam ich kołdrą.
- Dziękuję Ci Ryan. - Powiedziałam kiedy kończyłam przykrywać Jaxona. Nagle Ryan przyciągnął mnie do siebię tak, że moje plecy całkowicie opierały się o jego tors.
- Jesteś mi teraz coś winna. - Szepnął mi do ucha. Szybko kopnęłam go w jego "czuły punkt", po czym on upadł na ziemię.
- Jeśli jeszcze raz czegoś spróbujesz to obiecuję, że nie będę miała litości! Zrozumiałeś?! - Powiedziałam cicho, ale na tyle głośno żeby zrozumiał jak poważna byłam. Skinął tylko głową, nie będąc w stanie powiedzieć ani słowa i wstał.
- Przepraszam,  że Cię skrzywdziłam, ale tak jakby należało Ci się. Wyszłam z pokoju zamykając drzwi. On nie odpowiedział i otworzył drzwi do pokoju Justina, po czym wszedł do środka a ja za nim.

-Justin przypomnę Ci jeszcze raz, trzymaj swoich zboczonych kolegów z dala ode mnie!  - Wykrzyczałam, żeby mieć pewność, ze każdy z nich usłyszał. Nawet jeśli Christian jeszcze nie próbował mnie poderwać, to byłam pewna w 100%, że zrobiłby to później. Zanim powiedzieli cokolwiek, trzasnęłam drzwiami i zbiegłam na dół miejac nadzieję,  że już nie zobaczę ich twarzy znów w moim życiu,  oprócz Justina.

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 5 - Deal

Budowałam domek z Lego z dziećmi kiedy nagle poczułam pocałunek na moim poliku. Odruchowo wyrzuciłam rękę w tył, uderzając osobę za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Justina.
- Auu... A to za co?! - Zapytał mnie z urażonym wyrazem twarzy, trzymając się za miejsce, w które go uderzyłam, czyli w tym przypadku jego twarz.
- O czym ty mówisz?! "Za co to było?"! Pocałowałeś mnie !
- Yeah...i? Wciąż nie widzę co zrobiłem źle. - Powiedział z obojęntym wyrazem twarzy.
- Dopiero co Cię wczoraj poznałam. My nawet nie jesteśmy przyjaciółmi a ty mnie pocałowałeś ! Teraz widzisz co zrobiłeś źle?!
- Ej! Masz szczęście, że pocałowałem Cię tylko w polik,  bo mogłem wybrać inne miejsce. - Zachichotał, a ja wywróciłam tylko oczami, wracając do zabawy z dziećmi.
- Przyjaciele wpadają do mnie za godzinę lub dwie, ale później wychodzimy. Chciałem Cię tylko powiadomić. - Dołączył do zabawy ze mną i dziećmi.
- Nie, nie, nie, nie, nie, nie, milion razy NIE!! Poprzednio zostałam prawie przyłapana przez Ciebie! Nigdzie nie wychodzisz! Nie będę ryzykować staceniem moich $50 tym razem. - Rzuciłam w nim klockiem Lego. Maluchy śmiały się z mojego dziecinnego zachowania, ale ja byłam chorobliwie poważna. Nie puszczę go NIGDZIE!!
- Ohh... Raheesa no daj spokój. Ostatnio byłem na czas. Obiecuję, że tym razem też mi się uda. - Justin błagał mnie, a ja musiałam przyznać, że to było sexy!
- Nie, i jeśli wyjdziesz z domu to zadzwonię do Pattie i powiem jej wszystko. - Uniosłam moje brwi próbując pokazać mu, że mówię poważnie.
- Okej w porządku kapusiu! Nawet dzieci nie donoszą na mnie. Oni wiedzą jak trzymać ich usta zamknięte w przeciwieństwie do Ciebię. - Miał wkurzony wyraz twarzy i wywrócił oczami na mnie.
- Nie wywracaj na mnie oczami! Justin lepiej, żebyś nie robił niczego co mi się nie spodoba, bo inaczej powiem wszystko twojej mamie o wczoraj. - Zagroźiłam mu.
- Okej, dobra, poluzuj już swoje cycki! - Uniusł swoje ręce na znak tego, że się poddał.
- JUSTIN!! - Powiedziałam wściekłym tonem. Jak on mógł użyć takich słów przy dzieciach.
- Co znów zrobiłem?! - Powiedział nie mając pojęcia o co mi chodzi.
- Nie mów tak przy dzieciach! Dajesz im zły przykład. - Spojrzałam na dzieci, ale one chyba nie usłyszały co Justin powiedział,  bo były zbyt skupione na swoim domku z Lego.
- OMG Raheesa! Masz chyba za ciasno zawiązane buty. Rozluźnij je trochę. Lepiej, żebyś nie zachowywała się tak przed moimi przyjaciółmi albo pomyślą, że.... nie ważne. - Odszedł, a ja zastanawiałam się co chciał powiedzieć.
- Pomyślą co?
- Nic! Po prostu zapomnij o tym. - Nie nawiązał kontaktu wzrokowego ze mną.
- Nie, powiedz mi Justin. To mnie zabija i nawet nie waż się powiedzieć mi, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - Justin zachichotał na mój komentarz i spojrzał na mnie.
- Dobrze... Jesteś gorąca! Więc, moi przyjaciele prawdopodobnie pomyślą, że już się do Ciebię zbliżyłem, ale kiedy zobaczą że się tak zachowujesz to z orientują się, że nie zrobiłem jeszcze nic w tym kierunku. Wtedy stracę ich szacunek, więc proszę Cię Raheesa zachowuj się normalnie i przyjaźnie. - Justin zrobił minę sexownego szczeniaka, a ja zarumieniłam się kiedy powiedział, że jestem "gorąca".
- Twoi przyjaciele to idioci, jeżeli myślą, że szacunek zdobywa się przez bawienie się kobietą. Ale dla Ciebie będę zachowywać się normalnie, ale będziesz mieć u mnie dług. - Wskazałam na niego jakby był winny.
- Umowa, obiecuję, że Ci to jakoś wynagrodzę. - Otworzył swoje ramiona, żeby sie przytulić. Przytuliłam go i kiedy moja skóra dotknęła jego skóry, mogłam przyżec, że poczułam iskrę między nami. Wtedy dzwonek do drzwi przeszkodził nam i gwałtownie odsuneliśmy się od siebię.
- Tak jak powiedziałem zachowuj się normalnie i wszystko będzie w porządku. - Upewnił się, że zrozumiałam. Przytaknęłam głową i Justin poszedł otworzyć drzwi.
----------------------------------------------------------------------
No 5 rozdział za nami. Przepraszam, że dopiero teraz dodałam, ale wiecie były Święta i te sprawy, więc nie miałam zbytnio czasu. Piszcie co myślicie o rozdziale ;)

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 4 - Babysiting Again

Następnego ranka obudziły mnie wibracje mojej komórki. Podniosłam ją i spojrzałam na ekran. Dzwoniła do mnie Pattie. Odebrałam połączenie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Dzieńdobry.
- Cześć Raheesa, to ja Pattie.
- Cześć Pattie! Co u Ciebie słychać? Dlaczego dzwonisz do mnie tak wcześnie rano? - Tak naprawdę nie było wcześnie, ponieważ była już 11:00, ale czułam się jakby była 8:00, bo późno zasnęłam zeszłej nocy.
- Ohh..  Nic złego się nie stało. Chciałam Cię tylko spytać czy mogłabyś zaopiekować się moimi dziećmi cały dzisiejszy dzień. Dostałam przed chwilą telefon z pracy i muszę tam być za godzinę. - Naprawdę nie chciało mi się tam iść, chciałam tylko spać cały dzień. Jednak zgodziłam się, bo chciałam zobaczyć Justina.
- No pewnie, będę na miejscu za 15 minut. - Bardzo dziękuję kochanie. Do zobaczenia! Pa!
- Pa. - Rozłączyłam się.

Leniwie wstałam z łóżka i poszłam do mojej łazienki. Zrobiłam to co zwykle tam robię czyli: siku, prysznic i umycie zębów. Po wszystkim wybrałam swój strój. Ubrałam białą, letnią sukienkę z ramiączkami z koronki. Do tego włożyłam podkolanówki. Włożyłam jeszcze garść przypadkowych branzoletek na oba nadgarstki. Rozpuściłam moje włosy, które były naturalnie falowane i zrobiłam sobie lekki makijaż.

Kiedy byłam gotowa wyszłam z domu. W drodze wysłałam rodzicom SMS, żeby powiedzieć im, ze opiekuję się dziećmi, odpowiedzieli, że nie ma problemu.

Kiedy doszłam na miejsce, zapukałam do drzwi. Otworzyli mi Jaxon i Jazmyn. Natychmiast mnie przytulili.
- Raheesa!! Tęskniliśmy za Tobą! - Cały czas ich przytulałam. Po tym jak ich puściłam weszłam do domu i zobaczyłam Pattie, która ubierała płaszcz.
- Cześć Raheesa. Jak będziecie głodni to zamówcie sobie pizzę. Na ladzie w kuchni zostawiłam wam pieniądze. -Pattie powiedziała układając swoje włosy, a ja tylko przytaknęłam.
- Ohh..i Justin ma pozwolenie, żeby zaprosić kilku przyjaciół, ale te same zasady wciąż panują. Justin nie może wyjść z domu. Zrozumiałaś?
- Yeah - Powiedziałam smiało, ale w rzeczywistości trochę się martwiłam. Ledwo poradziłam sobię z Justinem, więc jak do cholery zapanuję nad jego przyjaciółmi?!
- W razie jakiś problemów masz mój numer. - Pattie dała dzieciakom buziaka i wyszła.

Po tym jak wyszła przełknęłam głośno slinę i jeszcze raz zastanowiłam się dlaczego zgodziłam się opiekować dziś dziećmi. Westchnęłam i poszłam do salonu wiedząc, że dzisiejszy dzień będzie bardzo długim dniem.
__________________________________________________________________________

No to macie 4 rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jak myślicie, jak Raheesa sobie poradzi? To na pewno będzie ciekawe. Czekam na wasze opinie.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 3 - In my Head

- Powinnam się już zbierać - powiedziałam.
- Chcesz, żebym Cię zawiozła do domu? - Pattie spytała mnie miło.
- Nie dziękuję, nie mieszkam aż tak daleko z tąd.
- Ja Cię podwiozę. Jest już ciemno na dworze i coś mogłoby się stać. - Justin wtrącił się.
- To nic, dam sobię radę.
- Nie kochanie, Justin ma rację. Nie daj Boże coś Ci się stanie. Mogłabyś zostać napadnięta, porwana albo gorzej, zabita! - Pattie nalegała, a ja po prostu przytaknęłam głową na tak. Justin chwycił kluczyki od samochodu i kiedy wychodziliśmy, Pattie nas zatrzymała i wręczyła mi $50.
- Ej! Ja mógłybym zająć się dzieciakami jeśli dała byś mi $50! - Justin powiedział. - Tak, ale problem w tym Justin, że nie ufam Ci jeśli chodzi o dzieci. - Pattie powiedziała, a Justin udał obrażonego, ale po chwili zaczął się śmiać.
- Masz rację mamo, ja nawet nie potrafię dobrze zadbać o samego siebię. - Zachichotał i ruszyliśmy w stronę drzwi. Weszliśmy do samochodu i zaczeliśmy jechać.

- Jak? - Zapytałam Justina.
- Co jak? - Zapytał z zdezorientowanym wyrazem twarzy.
- Jak wszedłes do domu, wiedziałeś kiedy twoja mama przyszła? - Zapytałam również zdezorientowana.
-Aaaa... to. Przyszedłem do domu i zobaczyłem auto mamy zaparkowane pod domem, więc poszedłem do ogródka za domem i wdrapałem się na drzewo i wszedłem do mojego pokoju przez okno. - Opowiedział wszystko spokojnie. Wtedy uderzyłam go w ramię. - Auuu... A to za co? - Spytał wciąż prowadząc auto.
- Przez Ciebie mogłam mieć kłopoty - powiedziałam ze złością.
- Ohh... Nie bądź na mnie zła skarbie - uśmiechnął się słodko.
- Nie nazywaj mnie 'skarbie' - próbowałam utrzymać obojętny wyraz twarzy.
- Będę Cię nazywał tak jak będę chciał - powiedział poważnym głosem, który musiałam przyznać trochę mnie przestraszył. Przez resztę drogi żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Kiedy dojechaliśmy, zatrzymał się pod moim domem. Odpięłam mój pas i zanim zdążyłam wyjść, Justin złapał mnie za rękę i dał mi kawałek kartki papieru.
- To mój numer, zadzwoń do mnie - puścił mi oczko. Wywróciłam tylko oczami. - Dasz mi swój numer? - Uniusł swoje brwi. - Po co? - Próbowałam grać niedostępną.
- Jeśli będę chciał się zabawić to wtedy będę miał do kogo zadzwonić. - Znów puścił mi oczko. Podałam mu swój numer.  - Daje ci go tylko dlatego, że jeśli kiedykolwiek znów będę musiała pilnować twojego rodzeństwa i ty wyjdziesz z domu to będę mogła do Ciebię zadzwonić. Jasne? - Udawałam obojętną.
- Cokolwiek - wywrócił oczami, a ja wyszłam z samochodu. Ruszyłam w kierunku drzwi od domu. Odwróciłam się na chwilkę, ale Justina już nie było. Weszłam do domu i zobaczyłam, że wszystkie światła są zgaszone. Zorientowałam się, ze wszyscy muszą już spać bo była 00:34. Po cichu poszłam na górę do swojego pokoju. Przebrałam się w pidżamę i położyłam się w łóżku. Zamknęłam oczy i próbowałam się zrelaksować, ale wtedy zobaczyłam Justina. Otworzyłam szybko oczy. Kiedy próbowałam znów je zamknąć za każdym razem znów go widziałam. Dlaczego on nie chce wyjść z mojej głowy? Pomyślałam.

środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 2 - Busted

Po tym jak Justin wyszedł wróciłam do maluchów. Spojrzałam na kanapę i ujrzałam śpiące dzieci. Zaniosłam ich do góry, do ich pokoi. Położyłam ich do łóżek i owinęłam kołdrą. Wyszłam z pokoju i zamknęłam po cichu drzwi. Potem przeszłam się po piętrze, żeby zobaczyć ich dom. Otworzyłam drzwi od pomieszczenia, które były tuż obok pokoju dzieci. To był pokój Pattie, który był bardzo słodki. Po lewej stronie znajdowało się łóżko, które było królewskich rozmiarów i wejście do łazienki. Po drugiej stronie pokoju była szafa i biurko. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę kolejnego pomieszczenia, którym była łazienka. Zamknęłam drzwi i wtedy zauważyłam, że na końcu korytarza są jeszcze jedne drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. W momencie kiedy zobaczyłam ten pokój, od razu wiedziałam, że jest on pokojem Justina. W pokoju był totalny bałagan. Na ścianach wisiało kilka plakatów z modelkami z Victoria Secret w bikini. Łóżko znajdowało się tuż obok drzwi, a na przeciwko niego było biurko. Ta, na pewno go używa, pomyślałam. Po lewej stronie była szafa i wejście do łazienki. Na jego łóżku leżał laptop. Usiadłam na łóżku, lekko obrzydzona, i otworzyłam laptopa. Kiedy go włączyłam, zobaczyłam same strony z porno. Otworzyłam oczy szeroko i natychmiast zamknęłam laptopa opuszczając pokój. Po chwili oglądania telewizji, usłyszałam dźwięk mojego telefonu, co oznaczało, że dostałam SMS. Podniosłam komórkę i odczytałam wiadomość.

Od Pattie
Cześć kochanie, napisałam do Ciebie, żeby poinformować Cię, że będę w domu troszkę wcześniej. Do zobaczenia.  

Zaczęłam wariować. Pattie wraca a Justin wciąż nie jest w domu! Miałam pomysł, żeby do niego zadzwonić, ale przypomniałam sobie, że przecież nie mam jego numeru. Pomyślałam, że już po mnie. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie czekając, bo wiedziałam że nie ma nic co mogłabym zrobić. Jedyne co zrobiłam to siedziałam modląc się do Boga, żeby Justin wrócił do domu.

30 MINUT PÓŹNIEJ

Justina nadal nie było w domu. Kiedy myślałam, odgłos samochodu mi przeszkodził. To był samochód Pattie. Moje serce biło szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Myślałam, że zaraz tam umrę. Nagle drzwi otworzyły się i stanęła w nich Pattie.   
-Cześć Raheesa - powiedziała uśmiechając się do mnie.
-Cze-ść - odpowiedziałam jąkając się.
-Dzieci śpią? - Mówiła ściągając jej płaszcz i wieszając na wieszak.
-Ta-aak - spojrzała na mnie zmartwiona.
-Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś miała zemdleć. - Zachichotała. Ja tylko przytaknęłam, bo nie byłam zdolna wydusić z siebie żadnego słowa.
-Justin jest w swoim pokoju? - Zapytała mnie.
-Umm..tak...emmm...co do niego to, Justin jest... - przeszkodził mi jakiś głos.
-Justin jest dokładnie tu - odwróciłam się i zobaczyłam Justina. Ale jak on to zrobił? Pomyślałam.
Justin przytulił mocno Pattie i pokazał mi kciuka w górę. Westchnęłaś z ulgą wciąż myśląc JAK?   

___________________________________________________________


Macie drugi rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Piszcie w komentarzach co myślicie. 
ILY ♥

wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 1 - Our Little Secret

Był piątkowy wieczór i zgadnij co musiałam robić?! Opiekować się dziećmi!! Musiałam zająć się dziećmi przyjaciółki mojej mamy. Nawet jeśli nie miałam żadnych innych planów to wolałam zostać w domu. Ale...ona powiedziała, że zapłaci mi $50. Dzieci, którymi miałam się opiekować miały 4 lata, nigdy przedtem nie spotkałam tych dzieci, ale znałam przyjaciółkę mojej mamy. Ja tylko nigdy nie poznałam jej rodziny.

Była 18:00 i miałam być tam o 19:00, więc wstałam żeby się ubrać. Nie musiałam się ubierać tak żeby zrobić wrażenie, ale i tak ubrałam się ładnie. Ubrałam się w mocno różową bluzkę i skórzaną spódniczkę. Wtedy spojrzałam na godzinę, była 18:30 więc wyszłam z domu idąc w stronę domu, który był tylko ulicę dalej. Kiedy tam dotarłam, zapukałam do drzwi, i wtedy one otworzyły się i zobaczyłam przyjaciółkę mojej mamy, Pattie!

-Cześć kochanie, wejdź proszę do środka. - Pattie powiedziała zapraszając mnie do środka.
-Dziękuję. - Odpowiedziałam grzecznie.
Wtedy Pattie zaczęła tłumaczyć mi kiedy dzieci zwykle chodzą spać i tak dalej. Nagle powiedziała coś co przykuło moją uwagę. - Ohh, Raheesa kochanie, mój starszy syn, Justin, jest u góry. Jest w tym samym wieku co ty. Mogłabyś przypilnować, żeby nie opuszczał domu?
-Pewnie. - Powiedziałam, podczas kiedy kiwałam głową.

Po tym Pattie wyszła, zostawiając mnie z dziećmi. Imiona dzieci to Jazmyn and Jaxon, oni byli tacy słodcy. Po jakimś czasie siedziałam w salonie z moją komórką, podczas kiedy dzieci oglądały telewizję. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i kroki schodzące w dół schodów. Wtedy zobaczyłam super gorącego chłopaka na przeciwko mnie.
-JUSTIN!! - dwójka maluchów podbiegłam do chłopaka, znanego mi jako "Justin", i przytulili go mocno.
-Jesteś nową opiekunką? - Zapytał patrząc na mnie swoimi czekoladowymi oczami.
-Umm...tak.. - Odpowiedziałam próbując zachowywać się fajnie. - Mam na imię Raheesa. - Powiedziałam wstając z kanapy i wyciągając dłoń w stronę Justina.  Chłopak spojrzał na nią ale nie uścisnął jej.
-Jestem Justin. - Powiedział swoim niskim głosem. Ja po prostu skinęłam głową.
-Nie mogę uwierzyć w to, ze moja mama zatrudniła Cię - powiedział. Zrobiłam urażoną minę.
-Dlaczego? Coś ze mną nie tak? - Zapytałam krzyżując ręce na piersi.
-Nic, z Tobą jest wszystko w porządku. Tylko moja mama zawsze zatrudniała stare osoby, żeby opiekowali się moim rodzeństwem. Jestem zdziwiony, ze zatrudniła kogoś młodego i piekielnie gorącego. - Powiedział oblizując swoje usta. Kiedy robił to wyglądał tak seksownie. Nie odpowiedziałam tylko zarumieniłam się jak szalona. - Więc, ja teraz wychodzę, żeby spotkać się z moimi przyjaciółmi w klubie na końcu ulicy. - Powiedział wskazując na drzwi.
-Twoja mama powiedziała mi, że nie możesz nigdzie iść. - Powiedziałaś trzymając go za rękę.  Justin pochylił się nade mną bardzo blisko, a ja czułam jego ciepły oddech na mojej skórze.
-To będzie nasz mały sekret. - Puścił mi oczko i po tym zaczął iść w stronę drzwi, ale ja złapałam go za ramię.
- Nie Justin! Nie możesz, obiecałam Pattie, że przypilnuję tego żebyś nie wychodził z domu! - Powiedziałam jakby prosząc go, żeby nie szedł.
-Wyluzuj, będę w domu zanim mama wróci. - Zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek, Justin był już na zewnątrz.
Lepiej żeby był w domu przed Pattie. Pomyślałam i westchnęłam głośno.
_____________________________________________________________

Macie pierwszy rozdział. Zapowiada się gorąco i ciekawie. 
Jak myślicie czy Pattie dowie się o ich małym sekrecie? Ja nie mogę się już doczekać.
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach zostawcie w komentarzu nazwę swojego twitter'a, a ja was poinformuję. 
Zachęcam was do zostawienia śladu po sobie, w formie komentarzu, ponieważ wasze opinie wiele dla mnie znaczą. 
Mam nadzieję że moje tłumaczenie wam się spodoba. 
Następny rozdział prawdopodobnie pojawi się jutro. 
Jeśli chcecie mnie o coś zapytać to pytajcie w komentarzu lub tweetnijcie do mnie @KarinaDmowska. 
Ily ♥

Główni Bohaterowie


Raheesa Parks 


                               Justin Bieber